Reklama

Izabella Łukomska-Pyżalska zabiera głos w sprawie zachowania swojego męża: nie będzie przeprosin

Izabella Łukomska- Pyżalska kilka dni temu podczas imprezy Playboya | fot. Stach Leszczyński, PAP
Izabella Łukomska- Pyżalska kilka dni temu podczas imprezy Playboya | fot. Stach Leszczyński, PAP

We wtorek wieczorem głos w sprawie zajść na meczu Warty Poznań z Garbarnią Kraków zabrała prezes Warty Poznań. Izabella Łukomska-Pyżalska uważa, że nagonka na jej męża jest nieobiektywna, a jego zachowanie było reakcją na zachowanie piłkarzy z Krakowa.

O filmie, na którym Jakub Pyżalski lży piłkarzy Garbarni Kraków i ich rodziny jest głośno od dwóch dni w całej Polsce. Jak już informowaliśmy sprawą zajmuje się PZPN. Do wtorkowego wieczora sprawy nie komentowali przedstawiciele klubu oraz sama rodzina Pyżalskich. Wieczorem Izabella Łukomska-Pyżalska zabrała jednak głos za pośrednictwem swojego bloga w serwisie natemat.pl -Od kiedy związałam się z piłka nożna czyli z Warta Poznań w styczniu 2011 roku, przyzwyczaiłam się do tego, że jestem często obrażana, wyzywana, przypisywane mi są rożne nieprawdziwe rzeczy - nie tylko mi, ale mojemu mężowi, mojej firmie czy nawet moim dzieciom - rozpoczyna wpis prezes Warty Poznań.

Dalej Łukomska-Pyżalska podtrzymuje swoje zdanie, które opublikowała po meczu -Otóż piłkarze Garbarni od pierwszego gwizdka zachowywali się na boisku po prostu fatalnie. Padały z ich ust wyzwiska pod adresem moim, mojego męża, piłkarzy Warty oraz sędziów. Nie musicie mi wierzyć, ale te wyzwiska były jeszcze oryginalniejsze niż te, które na słynnym już filmiku wykrzykuje mój mąż. Niestety nie nagrywałam ich telefonem, byłam zbyt skupiona na samym meczu - twierdzi prezes Warty Poznań i przybliża wydarzenia z meczu - Jeden z moich zawodników został opluty, inny uderzony ręka w twarz, gdy cieszył się ze zdobytego gola. Inny cudem uniknął trwałej kontuzji, zapewne będzie niezdolny do gry "tylko" przez parę tygodni, dzięki celowej i wyjątkowo brutalnej grze przeciwnika. Natomiast bramkarz Garbarni kopał piłkę z premedytacją celując w miejsce, w którym ja sie znajdowałam - cud, że nie dostałam nią w głowę.

Prezes Warty przyznaje jednak, że słowa jej męża mogły być zbyt mocne - Mój mąż natomiast gdy usłyszał wyzwiska nie tylko pod adresem zawodników Warty, ale również pod moim adresem, odpowiedział na nie używając tego samego języka, którym na boisku posługiwali się Panowie piłkarze z Krakowa. Oczywiście język ten pozostawia wiele do życzenia, ale dla tych z Garbarni był on czymś naturalnym.

Podsumowując Łukomska-Pyżalska stwierdza, ze ani ona, ani jej mąż nie zamierzają przepraszać piłkarzy -Mój mąż jest tylko kibicem Warty, nie pełni w niej żadnej funkcji, ale nie pozwoli sobie jednak nigdy, aby w jego obecności obrażano mnie, nasza rodzinę, Warte Poznań, nasze miasto czy nasz kraj. A Warta to nasza rodzina. Na chamstwo odpowiedział chamstwem. Owszem poniosło go, ale uważam, że dla kilku piłkarzyków z Garbarnii Kraków należałoby się przynajmniej kilka minut w bokserskim ringu albo wręcz przeciwnie na kozetce u psychiatry.

Szczegółowo o sytuacji pisaliśmy w tym miejscu, a o reakcji PZPN tutaj

Najczęściej czytane w tym tygodniu

Dziś w Poznaniu

25℃
13℃
Poziom opadów:
0 mm
Wiatr do:
25 km
Stan powietrza
PM2.5
10.59 μg/m3
Bardzo dobry
Zobacz pogodę na jutro